4 lutego 2019

Waste Knights: cykl Krajobrazy Pustkowia – część 5: Alice Offsprings

Zapraszamy do przeczytania piątej części cyklu Krajobrazy Pustkowia, czyli epickiej podróży przez spustoszoną Australię w wykonaniu Johnny’ego Taylora i jego psa. Tym razem trafiają do Alice Offsprings.

Waste Knights: Second Edition na Kickstarterze już 19. lutego 2019!

Część 1: Pompy, dostępna tutaj.

Część 2: Fabryka robotów Cerbero, dostępna tutaj.

Część 3: New Sydney, dostępna tutaj.

Część 4: Kompleks bunkrów, dostępna tutaj.

Alice Offsprings

alice_400x400Nie jest łatwo przebyć Bezdenną Rozpadlinę. Są na to cztery sposoby, ale tylko trzy z nich mogą skończyć się dla was dobrze, choć czasem szczęście zawiedzie nawet wtedy, gdy wybierzecie najbezpieczniejszy z nich.

Po pierwsze, możecie skorzystać z Pierwszego Mostu, jedynej stałej przeprawy przez ten wypełniony morską wodą kanion. Problem polega na tym, że najpierw trzeba dojechać do osady, a potem odstać w gigantycznej kolejce chętnych. Nie wspominam już o mycie, które opłaca się za skorzystanie z tego cudu współczesnej inżynierii.

Opcja druga – Dolina Królowej. Jeśli uda wam się odnaleźć to ukryte pośród gór północy miasto, istnieje szansa, że załatwicie sobie powietrzny transport. Tak, dobrze słyszeliście – mają tam szybowce, samoloty, balony i co tylko potrafi wzbić się na wyżej niż dwa metry. O ile jednak przerzucenie pojedynczej osoby jest proste, to fury ze sprzętem – praktycznie niemożliwe.

tekla_400x400Opcja trzecia, na którą zresztą się zdecydowałem, to droga wodna. Piraci z Alice Offsprings mają tak paskudną reputację, że wszystkie inne hieny żerujące na naiwniakach przeprawiających się przez Bezdenną Rozpadlinę trzymają się od nich z daleka. Poza tym te zmutowane ścierwa doskonale znają prądy morskie, wiry, żerowiska najróżniejszych bestii, no i mają umiarkowane ceny – zwykle można ich przekupić rzadkim znaleziskiem albo zrobić jakąś przysługę samej Wszechmatce Alice, jak ją nazywają mieszkańcy tego pirackiego portu.

Właśnie dlatego wdycham teraz wyziewy z doków i gapię się, jak wprowadzają na prom mojego gazika. Łajbę trzyma w kupie chyba tylko rdza i ego kapitana, ale co zrobić? Mógłbym ewentualnie wybrać czwartą drogę i rzucić się w morskie odmęty, licząc, że pokonam przeszkodę wpław. Jednak wtedy nie dowiedzielibyście się, co czeka na Zachodzie. Życzcie mi szczęścia, bo każda godzina spędzona w towarzystwie popapranych mętów z Alice Offsprings może okazać się ostatnią…